Scena 1
Gospodyni, Isia
Dochodzi północ. Gospodyni każe kłaść dzieci do łóżek, lecz jej córka, Isia, protestuje. Chce bawić się dopóki gra muzyka i uczestniczyć w oczepinach. Gospodyni obiecuje, że jeśli uśpi dziecko, to będzie mogła zostać.
Scena 2
Gospodyni, Isia, Klimina
W drugiej izbie Gospodyni, Klimina i Isia przygotowują oczepiny. Kobiety zapalają łojówki i idą ku weselnikom. Na zegarze wybija północ.
Scena 3
Isia, Chochoł
Pojawia się Chochoł. Zaskoczona Isia nazywa go śmieciem. Chochoł zapowiada nadejście wielu gości. Dziewczyna przepędza go na pole.
Scena 4
Marysia, Wojtek
Marysia prosi Wojtka, żeby odpoczęli, gdyż zmęczyła się tańcami. Mężczyzna zachęca ukochaną, aby bawiła się dalej. Żartuje, że bawi się tak, jakby było to ich wesele. Mówi, że widział obok nich jakieś cienie. Oboje odchodzą do alkierza.
Scena 5
Marysia, Widmo
Marysi ukazuje się Widmo dawnego narzeczonego. Zjawa przypomina kobiecie, że miała go poślubić. Marysia zauważa, że od Widma wieje chłodem. Dopytuje się, gdzie mieszka, mówi, że czekała na niego bardzo długo, kiedy wyjechał do miasta. Duch wyjawia jej, że zwabiły go głosy biesiadników, lecz on już należy do innego świata. Marysia pyta, gdzie znajduje się jego grób i zasłania dłonią oczy. Widmo prosi, aby nie płakała, ponieważ jej łzy palą go. Wspomina dzień, kiedy stali razem w sadzie pod gruszą, a do jej rodziców szedł od niego swat. Chce tańczyć z ukochaną, bo za chwilę będzie musiał odejść. Przez chwilę tańczą razem, lecz Marysia zaczyna odczuwać chłód, bijący od zjawy. Widmo pragnie, by przytuliła się do niego. Kobieta odpycha go, a duch znika. Marysia próbuje go zatrzymać.
Scena 6
Marysia, Wojtek
Do Marysi podchodzi Wojtek, pytając, dlaczego jest blada. Kobieta wyjaśnia, że uchyliła drzwi i powiało chłodem. Prosi męża, aby ją przytulił.
Scena 7
Stańczyk, Dziennikarz
Za Stańczykiem podąża Dziennikarz. Stańczyk żali się, że ktoś nieustannie za nim kroczy, a Dziennikarz mówi, że ciągle ktoś przed nim stąpa. Stańczyk siada i stwierdza, że dobrze zna polską rzeczywistość: własne trwogi, brudy, zbrodnie. Przedstawia się Dziennikarzowi jako błazen i oświadcza, że jest coraz mniej dobrych błaznów w kraju. Naród zmienia się, gasną zamiary, pochodnie trzymane w rękach hajduków. Kraj potrzebuje szeregu błaznów, którzy obudziliby uśpione i zniewolone serca. Stańczyk zarzuca, że Polacy wolą spać. Dziennikarz odpowiada, że okropne dzieją się rzeczy, a to, co niegdyś było w narodzie wielkie, dziś przepadło. Pozostało jedynie skrwawione serce, które męczy się okrutnie i wini samo siebie. Stańczyk widzi łzy mężczyzny i uznaje jego słowa za spowiedź z grzechów innych. Jest przekonany, że następnego dnia Dziennikarz odzyska dobry humor, ponieważ mówi o winach innych, a nie własnych. Dziennikarz wyjaśnia, że wina ojca przechodzi na syna, a o błędach pamiętają wszyscy. Dla niego śmierć jest ulgą. Błazen pyta, po co mu niepokoje tych, którzy od dawna nie żyją. Uważa, że mężczyzna zbyt wiele uwagi przywiązuje do śmierci. Pyta go, czy kiedykolwiek słyszał dźwięk dzwonu Zygmunta.
Oznacz znajomych, którym może się przydać
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 - - 9 - - 10 - - 11 - - 12 - - 13 - - 14 - - 15 - - 16 - - 17 - - 18 - - 19 - - 20 - - 21 - - 22 - - 23 -
Dowiedz się więcej
Komentarze
artykuł / utwór: Wesele - streszczenie szczegółowe

include ("../reklama_komentarz.php"); ?>


Tagi: